Przejdźmy do konkretów
Piszę od jakiegoś czasu tego bloga adresując go do osób z podobnymi myślę problemami jak moje. Chyba trochę chcąc podzielić się sobą. W realnym życiu nie mam na to szans. Dzisiaj, po kilku miesiącach chciałabym podzielić się z wami tym co myślę o realnych szansach dla nas lękliwych społecznie na pokonanie lęku społecznego. Nie wiem do kogo tego posta zaadresować bo zdaję sobie sprawę jaki duży rozrzut na skali lęku społecznego przedstawia każdy z nas. I dla każdego jest to ogromny problem bez względu na to ile ma punktów w teście Liebowitza. Sama dawno tego testu nie robiłam:)
Nie jestem żadnym ekspertem w dziedzinie lęków, ale mam doświadczenie w ich odczuwaniu (to żadna rekomendacja). Przejdę do rzeczy. Jeśli lęk przeszkadza wam w życiu towarzyskim to jest poważny problem. Pewnie nie jesteście z tego powodu szczęśliwi, ale jeśli lęk UNIEMOŻLIWIA ci normalne funkcjonowanie to jest bardzo poważny problem. W obu przypadkach masz dwa wyjścia: możesz funkcjonować tak jak do tej pory albo skorzystać z pomocy. Niczego nie musisz. To twoje życie. Pierwszym krokiem może być taka terapia jak ta umieszczona na blogu. O swojej przygodzie z nią pisałam już w pierwszym poście. Ta terapia to może być przełom. A co jeśli nie? Uznać, że nie dam rady, że jestem za słaby, że musi zostać tak jak jest? Oczywiście jeśli chcesz, nie ma sprawy. Ale może pora by pomyśleć o wizycie u specjalisty. Jeśli lęk uniemożliwia ci życie pomyśl o tym. Kiedy przyjdzie odpowiedni moment powiedz sobie tak. Z mojego doświadczenia wynika, że warto. Czasami to pozwala wyrwać się z marazmu. Chcesz spróbować? Co masz do stracenia?
Nie jestem żadnym ekspertem w dziedzinie lęków, ale mam doświadczenie w ich odczuwaniu (to żadna rekomendacja). Przejdę do rzeczy. Jeśli lęk przeszkadza wam w życiu towarzyskim to jest poważny problem. Pewnie nie jesteście z tego powodu szczęśliwi, ale jeśli lęk UNIEMOŻLIWIA ci normalne funkcjonowanie to jest bardzo poważny problem. W obu przypadkach masz dwa wyjścia: możesz funkcjonować tak jak do tej pory albo skorzystać z pomocy. Niczego nie musisz. To twoje życie. Pierwszym krokiem może być taka terapia jak ta umieszczona na blogu. O swojej przygodzie z nią pisałam już w pierwszym poście. Ta terapia to może być przełom. A co jeśli nie? Uznać, że nie dam rady, że jestem za słaby, że musi zostać tak jak jest? Oczywiście jeśli chcesz, nie ma sprawy. Ale może pora by pomyśleć o wizycie u specjalisty. Jeśli lęk uniemożliwia ci życie pomyśl o tym. Kiedy przyjdzie odpowiedni moment powiedz sobie tak. Z mojego doświadczenia wynika, że warto. Czasami to pozwala wyrwać się z marazmu. Chcesz spróbować? Co masz do stracenia?
Powiem ci tak chodzilam pol roku na terapie skonczylam po niej gozej niz czulam sie na poczatku z wiekszym lękiem napadami paniki td psycholog wystawala mnie na stresujace syt ja nie umialam sobie z nim radzic wpadlam w dól i w wieksze lęki, ale nie poddam się nie iwem czy ty bylas taka od poczatku ale u mnei to trwa dwa lata wczesniej zylam normalnie wierze ze mozna to pokonac maialm moment ze bylo juz wszystko dobrze jedna sytacja znowu mnie polozyla szukam nowego terapeuty i wierze ze ty tez dasz rade i powiem ci jeszcze jedno na poczatku malm tylko nerwice balam sie wychodzic z domu ale pmysle ze przez zle samopoczucie a jak zaczelam czytac o socjofobi lęku przed ludzmi sama soboie go wkrecilam i zaczelam zwracac na to uwage to byl
OdpowiedzUsuńmoj bŁąd. w pewnej ksiazce przeczytalam plyn nad sytuacjami akceptuj i pozwol na uplyw czasu. Uda nam se ja w to wierze.
Dziękuję ci za ten komentarz, zwróciłaś mi uwagę na aspekt o którym nie pomyślałam, złe doświadczenia ze specjalistami. Jestem zainteresowana tematem terapii bo myślę o jej rozpoczęciu. Chętnie bym z tobą porozmawiała na ten temat jeśli możesz napisz do mnie. Czy była to terapia poznawczo behawioralna? Ja właśnie o takiej myślę i wiążę z nią duże nadzieje. Jak widzę ty także szukasz nowego terapeuty więc nie porzuciłaś nadziei, ze taka forma może być pomocna. Może trafiłaś na pseudospecjalistę. Domyślam się, że kolejna próba podjęcia terapii nie jest w takiej sytuacji łatwa. Życzę ci powodzenia, jesteś dzielna, na pewno sobie poradzisz z tym problemem. :)
UsuńOdezwałam się na podane gg ;)
OdpowiedzUsuń